Wiem, że temat szczepień jest bardzo kontrowersyjny. Zresztą pod wczorajszym artykułem są linki, w które warto wejść i poczytać sobie dalej. A tam-dalej są kolejne dowody na to, że jednak NIE warto się szczepić, a na pewno należy być bardzo ostrożnym poddając szczepieniom małe dzieci. Jeśli mieliście już wcześniej namiary na informacje z tego tematu, to i tak, wierzcie mi, warto sięgnąć znów po nie, by odswieżyć sobie argumenty "z obu stron barykady" i przeanalizowac je ponownie.
Szczególnie cenne jest doświadczenie pani prof. Marii Doroty Majewskiej, która wywróciła moje pojmowanie tych spraw "do góry nogami" i jestem pewna, że ona wie, o czym mówi, gdy udowadnia wynikami swych badań i codziennej pracy, że szczepienia są, niestety, bardzo poważnym i bardzo szczególnym orężem przemysłu farmaceutycznego i chemicznego skierowanym przeciwko ludziom, wręcz - całym populacjom, w jednym, jedynym celu - zarabianiu ogromnych pieniędzy. Te ogromne pieniądze są zarabiane przez koncerny farmaceutyczne bardzo małym kosztem z ich strony (cena produkcji szczepionek, czy też większości tzw. leków, są znikome w porównaniu z ceną, jaką płacą pacjenci; to też jest opisane przez bardzo wiarygodnych badaczy tematu) bez odpowiedzialności za ewentualne uboczne skutki poszczepienne.
Przez wiele lat swojego już długiego życia takie wypowiedzi traktowałam z należytą dla mnie-wtedy, zgodnie z moją-tamtą wiedzą, wiarą, że są to głupoty opowiadane przez jakichś oszołomów pozbawionych merytorycznej wiedzy. I dopiero kilka lat temu, gdy pierwszy raz zaszczepiłam sie "przeciw grypie" poczułam, że coś jest nie tak; nie mogłam dojść do siebie przez dłuuugi czas po nawracających grypach, infekcjach i zakażeniach.
A potem, trzy i pół roku temu, gdy urodziła sie pewna mała istotka, już byłam pewna, że szczepienia nie są czystą walką, staraniem, o przyszłe zdrowie dzieciaczków i ludzi w ogóle. Dziecko, właśnie po pierwszym, obowiązkowym szczepieniu musiało walczyć przez wiele miesięcy o zdrowie, a może nawet - życie.
Ponad miesiąc w szpitalu po urodzeniu, i potem znów szpital co i rusz, z diagnozą kilku niebezpiecznych chorób, które odważny lekarz ("odważny", bowiem lekarze najczęściej nie mówią o tym nawet wtedy, gdy są o tym przekonani) zdiagnozował jako powikłania poszczepienne. Do tej pory dziecko jest pod kontrolą lekarzy, ale głównie - rodziców, bez kolejnych szczepień i to pozwoliło wzmocnić je i dać mu szansę. Kolejne dziecko nie zostało juz zaszczepione i żadnych problemów ze zdrowiem nie ma. Było wszakże podejrzenie o jedną z poważnych chorób (na postawie badań przesiewowych zaraz po urodzeniu!!!), ale chyba tylko dzięki rodzicom dziecka, którzy nie pozwolili zaszczepić go, organizm sam sobie poradził z niby-objawami i teraz, po roku z kawałkiem, dziecko jest okazem zdrowia. Gdyby rodzice zgodzili się na szczepienia i podjecie leczenia (od razu!!!) maleństwa, najpewniej byłoby ono teraz juz ciężko chore... No, ale na ten temat można by rozmawiać i rozmawiać godzinami i pisać całe tomy opowieści. jedno wiem już teraz na pewno - trzeba choćby dla siebie i dla swych bliskich szukać odpowiedzi na nasuwające sie pytania o prawdę, bez zamykania się z powodu wyrobionych u nas "autorytetów" na głosy już coraz rzadziej samotnych-uczciwych i samodzielnie myślących badaczy, w tym lekarzy-praktyków.
To bardzo trudne, bo słowo "medycyna" brzmi tak mądrze, przekonująco, a jeśli jeszcze doda się do tego słowa - "akademicka", albo - "współczesna", albo - "klasyczna" (!), to naprawdę trudno jest myśleć o niej (medycynie) krytycznie; bardzo trudno...
Dlatego namawiam wszystkich na własne poszukiwania argumentów i - własny wybór, z konsekwencjami (to oczywiste!) tego wyboru. Warto czytać wypowiedzi i zapoznać się z wynikami badań Pani prof. Majewskiej i podobnie myślących i dobrze wykształconych innych odważnych badaczy tematu szczepionek i szczepień ; naprawdę warto!
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za dobrnięcie do końca mojej wypowiedzi...:-)
Dla "wzmocnienia" tematu załączam poniżej link do kolejnego artykułu prof. Majewskiej : "Szczepienia a umieralność dzieci":
http://zdrowie-gnm.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=102&Itemid=57
Na moim blogu chcę mówić o zdrowiu, a właściwie możliwościach, jakie drzemią w każdym z nas w dojściu do równowagi zdrowotnej - o drodze "po zdrowie". Będą, bo muszą być, tematy bardzo poważne i trudne, jak szczepionki i szczepienia, czy - poważne schorzenia, jak nowotwory, cukrzyca itp. i metody radzenia sobie z nimi, i lżejszego kalibru, bez cierpienia i tragedii w tle, które, być może, wywołają ulgę, uśmiech... Może samo życie podpowie temat rozmowy? Zapraszam serdecznie DO SIEBIE!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz