wtorek, 26 lutego 2013

Lubimy wino i chyba wiemy - dlaczego...

Witam i z wielką przyjemnością zamieszczę na moim blogu nowy przekaz z otrzymanego dziś Newsletera Poczta Zdrowia na niezwykle dla mnie ciekawy temat, a mianowicie - wpływ alkoholu na powstawanie raka i jednocześnie dobroczynny wpływ wina na organizm w ochronie przeciwrakowej. Przy okazji serdecznie zachęcam do zapoznnia się z wszystkimi propozycjami Poczty Zdrowia na: www.poczta zdrowia.pl .

I znów, jak tydzień temu, kopiuję wprost, bez żadnych zmian i opracowań, dla potencjalnych moich czytelników artykuł Jean'a-Marc'a Dupuis. Oto on:


Dobroczynny wpływ wina na zdrowie nie budzi wątpliwości

Szanowny Czytelniku,
nowy raport na temat wina, opracowany przez francuski Narodowy Instytut Raka (l’INCa – L'Institut National du Cancer), po raz kolejny bije na alarm!
Wszystkie napoje alkoholowe, niezależnie od rodzaju, wywołują takie same efekty, można przeczytać na stronie 2. raportu: Wszystkie napoje alkoholowe (piwo, wino, szampan, mocne alkohole) zwiększają ryzyko zachorowania na raka. Istotnym czynnikiem jest ilość wypitego czystego alkoholu (etanolu).
Żegnajcie zatem butelki, które gromadzę na wesele moich dzieci i z których często próbuję co nieco, by uniknąć wpadki w tym ważnym dniu.
Na szczęście zespół Poczty Zdrowia postanowił sprawdzić źródła, z których korzystał Narodowy Instytut Raka, a które stały się dla niego podstawą do wydania w sprawie alkoholu opinii tyleż kategorycznej, co... nieprzychylnej.
Wyniki naszego badania nie budzą wątpliwości: po raz kolejny siewcy strachu próbują nas przestraszyć bez powodu. A co gorsze – nakłonić do przyjęcia zachowań szkodliwych dla naszego zdrowia, jeśli tylko przekonają nas, że w żadnym wypadku nie powinniśmy pić wina.
Eksperci z l’INCa oparli się w swych pracach na dwóch badaniach: pierwsze pochodzi z 2007 r., a przeprowadziła je Światowa Fundacja Badań nad Rakiem (World Cancer Research Fund), a drugie z lutego 2009 r. i jest ono dziełem amerykańskiego National Cancer Institute. Tymczasem żadne z przytoczonych badań nie tylko nie mówi na temat wina tego, co zawiera raport l’INCa, ale w dodatku nie zawiera wyników poważnego badania o związkach alkoholu z rakiem (programCanceralcool), przeprowadzonego przez doktor Dominique Lanzmann-Petithory z L’Assistance Publique des Hôpitaux de Paris i Uniwersytetu w Bordeaux. O tym badaniu raport l’INCa nie wspomina ani słowem.
Program Canceralcool charakteryzuje wysoki poziom wiarygodności. Jego wyniki zostały opublikowane 11 marca 2009 r. Miał on na celu zbadanie związków między spożywaniem różnych napojów alkoholowych (wina, piwa i mocnych alkoholi) a śmiertelnością. Autorzy badania starali się znaleźć odpowiedzi na trzy pytania:
1. Od jakiej ilości napojów alkoholowych można przyjąć, że wzrasta ryzyko zgonu z powodu raka prostaty, okrężnicy, płuc lub piersi?
2. Czy poziom ten zależy od rodzaju napoju alkoholowego?
3. Czy dla poszczególnych napojów alkoholowych można określić ilość, która miałaby nas chronić przed konkretnymi rodzajami raka?
(Na to ostatnie pytanie odpowiem Ci od razu, Szanowny Czytelniku: tak, wino chroni przed kilkoma rodzajami raka).
Szukając odpowiedzi na powyższe trzy pytania, doktor Lanzmann-Petithory i jej zespół obserwowali grupę mniej więcej 100 000 osób, które objęto badaniami w ośrodku medycyny prewencyjnej w Nancy w latach 1978–1985. Śmiertelność w tej grupie była dokumentowana aż do roku 2005. Ochotnicy wypełniali kwestionariusze, w których relacjonowali swoje zwyczaje, a udzielone odpowiedzi posłużyły naukowcom do oszacowania ilości spożywanego przez respondentów alkoholu. Na podstawie kwestionariuszy można też było wśród ochotników wskazać tych, którzy spośród różnych rodzajów alkoholu najchętniej wybierali wino. O zakwalifikowaniu do tej grupy decydowała proporcja: wino musiało stanowić ponad połowę spożywanego alkoholu.
Co odkryli naukowcy? Odkryli, że spożywanie wina zmniejsza śmiertelność u mężczyzn. Dr Lanzmann-Petithory stwierdziła, że wyraźne preferowanie wina w stosunku do innych napojów alkoholowych znacznie obniża u mężczyzn ryzyko przedwczesnej śmierci z dowolnego powodu.
U mężczyzn, którzy spośród różnych rodzajów alkoholi wybierają przede wszystkim wino, ryzyko przedwczesnej śmierci z dowolnego powodu zmniejsza się o 25%. Spada ono o 23% w przypadku zagrożenia zachorowaniem na raka i o 26% w przypadku zagrożenia chorobą sercowo-naczyniową. Wyniki tego badania powinny być wywieszone w każdym miejscu oferującym możliwość konsumpcji.
Ale uwaga! W przypadku innych rodzajów alkoholi powyższa zasada się nie sprawdza. Zatem im większe spożycie alkoholu (w gramach na każdy kilogram wagi ciała), tym bardziej wzrasta ryzyko śmierci z powodu raka.
Pragnę jednak powtórzyć, że u mężczyzn „preferujących wino”, niezależnie od ilości, ryzyko śmierci z powodu raka spada w sposób znaczący. Dotyczy to zwłaszcza raka płuc, jamy ustnej, gardła i krtani. Ryzyko śmierci z powodu raka odbytnicy/odbytu i pęcherza również spada, ale wyniki nie są aż tak spektakularne.
Ryzyko śmierci z powodu raka okrężnicy, żołądka, trzustki, wątroby i prostaty pozostaje bez związku z piciem wina (różnice nie były istotne statystycznie).
Wyniki odnotowane u kobiet nie budzą aż takiego entuzjazmu, niemniej jednak są uspokajające: wino nie powoduje wzrostu ryzyka zachorowania na raka (w przeciwieństwie do innych alkoholi).
W grupie 39 561 kobiet objętych badaniem znacząco rośnie ryzyko śmierci z powodu raka u tych, które spożywają dużo alkoholu. Wzrost ten wynosi +27% w przypadku spożywania 0,7 g alkoholu na kg wagi ciała dziennie, w porównaniu z kobietami, które spożywają 0,3 g alkoholu na każdy kg swej wagi. W przypadku spożywania dziennie alkoholu w ilości większej niż 0,7 g/kg ryzyko wzrasta o 46%.
U kobiet, które wyraźnie preferują wino, nie występuje podwyższone ryzyko, ale uzyskany w badaniu wynik nie wydaje się istotny statystycznie. Badania dotyczące ryzyka śmierci z powodu raka piersi wykazały z kolei, że zwiększa się ono wraz z ilością spożywanego alkoholu, ale pozostaje bez związku z winem.
Ciekawy szczegół: według kierującej badaniem doktor Dominique Lanzmann-Petithory teza, jakoby wino stanowiło czynnik chroniący przed rakiem, nie znalazła potwierdzenia u kobiet, ponieważ przy opracowywaniu kwestionariusza dotyczącego spożycia alkoholu najniższy wyznaczony próg wynosił ćwierć litra dziennie, czyli 2 kieliszki wina.
No cóż… We Francji przed rokiem 1985 spożywanie mniejszej ilości wina dziennie niż dwa kieliszki było traktowane jak abstynencja!
Należy jednak uznać za bardzo prawdopodobne, że u kobiet występuje wiele innych czynników chroniących, niezależnie od omawianego tutaj progu – wyjaśnia autorka badania.
Jeśli chodzi o raka, należy zatem dokonać wyraźnego rozróżnienia między efektem działania wina a efektem działania innego alkoholu. Potwierdziły to zresztą także inne badania.
Dlaczego zatem wino zachowuje się inaczej niż jakikolwiek inny alkohol? Wino zawiera dwie substancje o przeciwnym działaniu, stwierdza Dominique Lanzmann-Petithory. Z jednej strony: alkohol, który zwiększa ryzyko zachorowania na raka, a z drugiej: sok owocowy, a konkretnie winogronowy, o którym wiadomo, że takie ryzyko zmniejsza. Wydawać by się mogło, że dobroczynne działanie owoców przeważa nad zgubnymi skutkami alkoholu, ponieważ spożywanie wina zmniejsza ryzyko zachorowania na raka. Działanie owoców wydaje się przeważać nad działaniem alkoholu – podsumowuje Dominique Lanzmann-Petithory.
Należy dodać, że swoje właściwości ochronne wino zawdzięcza prawdopodobnie zawartym w nim polifenolom. Polifenole znane są z tego, że chronią błonę śluzową przewodu pokarmowego. Na poparcie tej tezy Dominique Lanzmann-Petithory stwierdza, że rodzaje raka, na które zachorowalność maleje w wyniku spożywania wina, pokrywają się z tymi, dla których ryzyko zachorowania zmniejsza się w przypadku spożywania owoców.
W każdym razie picie wina oznacza spadek ryzyka zachorowania na raka – podsumowuje Dominique Lanzmann-Petithory.
Na zdrowie!
Jean-Marc Dupuis

środa, 20 lutego 2013

Cudowny cynamon - mnóstwo zdrowia

Dziś otrzymałam drogą mailową bardzo ciekawy artykuł Jean'a-Marca Dupuis p.t. "Przyprawa stabilizująca poziom cukru we krwi" z: newsletter@pocztazdrowia.pl.   Serdecznie polecam wszystkim tę stronę.  Naprawdę warto zapisać się na newsletter Poczty Zdrowia, by otrzymywać wyjątkową wiedzę bezposrednio na swoja pocztę.  
Dziś pozwolę sobie skopiować dla swoich czytelników artykuł o cynamonie, który okazuje się być bardzo zdrową przyprawą. Swoją drogą bardzo lubię różne pyszności z cynamonową nutą, a szczególnie, mniam-mniam-mniam, szarlotkę ze zdecydowaym cynamonowym smakiem i tym cudownym aromatem... 

A teraz artykuł, tak na zachętę do zapisania się na Pocztę Zdrowia, z życzeniami wielu wspaniałych informacji. 
Pozdrawiam!


Przyprawa stabilizująca poziom cukru we krwi

W ciągu jednego pokolenia zapadalność na cukrzycę typu 2 zwiększyła się na świecie pięciokrotnie. To prawdziwakatastrofa.
Choć ludziom wydaje się dziś, że mogą się „wyleczyć”, połykając chemię w pigułkach, prawda jest taka, że coraz częściej cukrzyca jest chorobą wynikającą ze stylu życia.
Podstawą profilaktyki jest dieta niskoglikemiczna, czyli oparta na produktach, które nie zamieniają się zbyt szybko w glukozę i nie wywołują gwałtownego wyrzutu insuliny.
Również zwiększone spożycie cynamonu może obniżyć ryzyko zachorowania na cukrzycę, ponieważ przyczynia się do ustabilizowania poziomu cukru we krwi.

Ferrari wśród przeciwutleniaczy

Cynamon to jedna z roślin o największej zawartości przeciwutleniaczy wyrażonej wskaźnikiem ORAC (Oxygen Radical Absorbance Capacity, pojemność antyoksydacyjna w próbkach biologicznych) na bardzo wysokim poziomie 267,536 (pięciokrotnie wyższym niż w przypadku owocu granatu!).
Był doceniany lub wręcz ubóstwiany przez większość wielkich cywilizacji ze względu na swój ciepły i słodki smak oraz subtelny aromat, który znacząco zwiększa przyjemność jego spożywania.
Cynamon pomaga ustabilizować poziom cukru we krwipoprzez stymulowanie receptorów insuliny i zwiększanie ich wrażliwości na ten hormon, co skutkuje obniżeniem glikemii (stężenia cukru we krwi). W rezultacie organizm musi wytwarzać mniej insuliny, by uzyskać ten sam efekt. Odciąża to trzustkę, stymuluje metabolizm i łagodzi stany zapalne.
Cynamon zawiera od 0,5 do 1% silnych olejków eterycznych, słynących ze swoich właściwości przeciwdrobnoustrojowych, bardzo skutecznych w hamowaniu rozwoju bakterii i drożdży, w tym Candida albicans.
W trzech głównych olejkach cynamonu zawarte są następujące związki czynne: aldehyd cynamonowy, octan cynamylu i alkohol cynamylowy. Aldehyd cynamonowy był badany pod kątem swojej zdolności blokowania wydzielania czynników zapalnych przez błony komórkowe.
Gdyby zalet cynamonu było jeszcze Państwu mało – dodam, że już sam jego zapach silnie stymuluje obszary mózgu odpowiedzialne za zdolność koncentracji i pamięć.

Zrób przysługę bliskim

Śmiało dosypuj zatem cynamonu do różnych potraw.
O ile w Europie i Ameryce Północnej zwykle stosuje się cynamon do dań słodkich (ciasteczek, szarlotek, kompotów, lodów, deserów czekoladowych), w Afryce Północnej i Azji jest wprost odwrotnie – doprawia się nim głównie potrawy słone, zwłaszcza z czerwonego lub drobiowego mięsa (na przykład przepyszne marokańskie pastille).
Sproszkowany cynamon źle znosi zbyt długą obróbkę cieplną, dlatego najlepiej dodawać go pod koniec gotowania. Odwrotnie rzecz się ma z laskami cynamonu, które lepiej znoszą wysokie temperatury.
Przyprawiając dania cynamonem, wyświadczysz przysługę swoim gościom, ponieważ doskonale stymuluje on ślinianki i błonę śluzową żołądka. Będzie im także przyjemniej po posiłku, ponieważ cynamon ułatwia trawienie i eliminowanie gazów, a także łagodzi skurcze żołądka i jelit.
Cynamon należy przechowywać w chłodnym i ciemnym miejscu, w hermetycznym pojemniku, by ograniczyć jego utlenianie. Cynamon w proszku nadaje się do spożycia przez 6 miesięcy, laski cynamonu przez około rok. Jeśli cynamon stracił słodki zapach, trzeba go już niestety wyrzucić.

Jaki cynamon wybrać?

Cynamon przed zmieleniem ma postać lasek zwiniętych w rulon jak bibułki papierosowe. Są to właściwie fragmenty wysuszonej kory cynamonowca, drzewa rosnącego w azjatyckich tropikach.
Najcenniejsze cynamonowce pochodzą z Cejlonu oraz Chin i nieco się od siebie różnią.
Cynamon cejloński ma kolor ochry, a laski składają się z bardzo cienkich warstw. Natomiast cynamon z Chin ma ciemniejszą, czerwoną barwę, a laski są grubsze. Ten ostatni jest również mniej słodki, ma gorzkawy posmak.
Podstawowa różnica między obiema odmianami polega jednak na zawartości kumaryny. Znacznie więcej tego składnika rozrzedzającego krew zawiera cynamon chiński, nazywany także kasją, dlatego należy go stosować z umiarem w porównaniu z prawdziwym cynamonem cejlońskim.
Pół łyżeczki cynamonu dziennie wystarczy, by wyciągnąć z niego wszystkie wymienione wyżej dobrodziejstwa.
A na zakończenie anegdotka…

„Weź ćwierć dorodnego barana…”

„Encyklopedia Britannica” informuje, że cynamon był swego czasu cenniejszy od złota. Wiadomo, że Mojżesz zalecał stosowanie cynamonu w produkcji świętych olejów i że sam król Salomon używał go jako składnik swoich cennych wonności. Cynamon był ponadto najważniejszym z drogocennych cukrów dla holenderskich kupców Kompanii Wschodnioindyjskiej (tych, którzy się na nim znali), niemniej jego porównanie do złota przytaczane przez „Encyklopedię Britannica”, która zresztą nie podaje swoich źródeł, wydaje mi się jednak wątpliwe.
Tak czy inaczej, nie o tym miała być moja anegdota, lecz o Herodocie, historyku greckim z V wieku p.n.e.
W starożytności cynamon przywożony był przez karawany przybywające z odległych i tajemniczych regionów Azji. Herodot, który nigdy się tak daleko nie zapuścił, nie mógł zrozumieć, dlaczego towar ten jest tak drogi. Wyjaśnił mu to pewien dowcipny kupiec.
Stwierdził, że żaden człowiek nie wie, skąd się bierze cynamon. Wiedzą to jedynie wielkie ptaki, które używają go do produkcji gniazd na półkach klifów tak stromych, że człowiek nie może do nich dotrzeć.
Aby więc pozyskać ten wyjątkowy aromat należy pozostawić u podnóży gór solidne sztuki mięsa dla tych wielkich ptaszysk, aby te próbowały zabrać łup do gniazd. A ponieważ ptaki te są jednocześnie zbyt wątłe, by utrzymać podrzucony im ciężar, spadają na ziemię, a ludzie przechwytują ich cenny budulec!
Nic więc dziwnego, że kupcy wyceniali go drożej od złota…
Życzę zdrowia!
Jean-Marc Dupuis 

środa, 13 lutego 2013

Czy można "wziąć sobie" urlop od wejść na swego bloga?

  No właśnie, czy można wziąć sobie taki urlop?
Jeszcze nie mam zdania na ten temat, bo staż blogowy mam niewielki, ale myślę, że kiedyś, w przyszłości, sądzę, że - niedalekiej, gdy mocniej zakorzenię się na swoich stronach, tak długa nieobecność będzie raczej wyjątkiem. Te dwa moje "zakręcone" tygodnie już mi tak zaciążyły, że dziś musiałam tu przybyć choć na chwilkę, na kilka minut, z zamiarem zasygnalizowania wszystkim przyjaciołom, że jest dobrze, albo raczej - w miarę dobrze, ale jest nieźle. Najpewniej za parę dni znów po staremu będę godzinami szperać w swoich źródełkach i szukać ciekawych i mądrych sposobów na zdrowie i życie w szerszym znaczeniu, niż tylko zdrowie, i będę konfrontować je ze swoją "babską" intuicją podbudowaną tym, czego mogłam już dotknąć sama. A "skutki" spróbuję ująć w kilka zdań, w kilka relacji, propozycji dla siebie i wszystkich zainteresowanych moimi tematami.
Do zobaczenia więc za nie-za-długo...!
Pozdrawiam!